Skład produktów - dlaczego warto czytać etykiety

 

Szybkie pytanie.

Czy kiedy jesteście na zakupach spożywczych zwracacie uwagę na skład produktu, czy jedynie patrzycie na jego przyjemną dla oka etykietę lub dany producent, mocno reklamowany was przekonuje do zakupu?

Powiedzcie mi z ręką na sercu, kiedy ostatnio popatrzyliście co ten produkt w sobie zawiera.

Kupujecie książki tylko ze względu na okładkę? Takie zakupy „na ślepo” można do tego porównać.

Powiem tak, to jak stołowanie się w fast food-ach, jest pyszne, ale jak się przeczyta z czego jest ten kotlet, bułka i sos zrobione, od razu ochota na jedzenie przechodzi. Ostatnio rozmawiałam z  koleżanką o rogalach święto Marcińskich. Mówiłam jej o tym, że mam go zamiar tego samego dnia wieczorem zjeść. Ona zdziwiona, pyta się czy wiem, że on ma 1200 kcal, a to takie tłuste i nie zdrowe. Tu wspomnę, że co ciekawe, oryginalna receptura, ma kiepski skład, natomiast te rogale w piekarniach w których je kupuję, są robione w inny sposób, więc mają naturalne składniki. Ta kaloryczność brzmi strasznie, ale dla porównania, tyle samo, a nawet więcej, mają burgery w restauracjach, bądź dwa wrapy w popularnych fast food-ach.

Wegańskie sery i gotowce, są świetnym przykładem, że coś co wygląda zdrowo, jest uznawane za dobre dla nas, a często jest złe. Byłam spory czas weganką, miałam etap jedzenia gotowych kiełbasek, kotletów itp. , nie narzekałam na zbyt dużą ilość wolnego czasu, więc wydawało mi się to dobrą opcją. Niestety, jak zaczęłam się przyglądać temu, z czego to jest zrobione, przeraziłam się. Składają się one głównie ze wzmacniaczy smaku, dużej ilości tłuszczu i utrwalaczy. Warzyw, białek i grzybów były w nich małe ilości. Sery wegańskie to jest w większości olej kokosowy z przyprawami i składnikami, nadającymi serową konsystencję.

Oczywiście są też produkty, które mają świetne składy, niestety trzeba ich naszukać. Popularne marki są często pułapką, widzimy je w reklamach, a później bierzemy bez patrzenia. Mleka roślinne są mocno dosładzane, bez wzmacniania ich wapniem i innymi witaminami, składnikami odżywczymi, których dieta wegańska, przy jej złym rozplanowaniu, może powodować niedobór.

Nie można też tylko na wegański nabiał marudzić. Krowi nie jest lepszy. Kolorowe jogurty z drażetkami, cukier na pierwszym miejscu w składzie, potem barwniki. Tak popularna koszenila, barwiąca na czerwono, jest robiona z przetworzonych robaków. Zawartość owoców w jogurtach nazywanych owocowymi, często to tylko parę procent.

Dżemy nie są też bezpieczne, cukier w nich króluje. O napojach gazowanych nie ma co pisać, tam nic odżywczego w składzie nie znajdziemy. Mięso bez mięsa, jakim cudem parówki zawierające 100% mięsa w składzie, są specjalnie oznaczane, a nie jedyne dostępne? Jeśli lubicie pasztety w puszkach, to jest to zwykle mięso oddzielane mechanicznie od kości, zmielone ze wszystkimi chrząstkami, wątrobami, skórami itp.

Masło orzechowe też jest pułapką. Często oprócz orzechów, zawiera także olei, cukier i sól. Warto na to zwrócić uwagę przy kupnie i wypróbować masło orzechowe tylko z orzechów. Różnica w smaku jest ogromna.

Zwracanie uwagi na składy, ma też kolejny plus: nasz portfel będzie szczęśliwszy. Oprócz mniejszej ilości wizyt u lekarza, produkty zdrowsze, są często tańsze.

 

 

Jedną też z gorszych pułapek, są produkty „fit”. Białka, żele smakowe, frużeliny, ciastka i inne tego produkty reklamowane jako potrzebne do bycia wysportowanym. Często jedynym ich plusem jest niska kaloryczność, za którą nic nie idzie. Są one przydatne osobom na redukcji, ale nie są niezbędne do zbicia wagi.

Słodycze też mogą być dobre. Czekolada gorzka, baton z daktylami, czy ciasteczka owsiane. Są pyszne, słodkie i zdrowe. Niestety, też na ich składniki trzeba uważać.

Przy całym tym zamieszaniu, zapominamy o tym jak zdrowe i łatwo dostępne są owoce i warzywa. Warto zamiast puszki coli, wziąć smoothie z samych owoców, w zastępstwie za chipsy zjeść marchewkę z hummusem.

Jeżeli nie chcecie stać w sklepie przy pułkach z nosem w etykiecie możecie poszukać informacji w Internecie. Prawie wszystkie produkty, które możemy znaleźć w sklepach mają swoje „wizytówki” w sieci z wyszczególnionym składem i rozkładem wartości. Zatem już na etapie planowania zakupów możemy znaleźć te, które będą dla nas najzdrowsze.

Ogólnie powiem, że to może wydawać się czasochłonne, tak jest tylko na początku. Później już znamy produkty które kupujemy, a w nowych wiemy na co zwracać uwagę. Poczułam ogromną różnice w skórze, samopoczuciu itd., po zmianie diety i zwracaniu uwagi na to co jem.

 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Kosz dziwności 2021